lutego 18, 2018

Imperium burz

Imperium burz

Autor: Sarah J. Maas
Wydawnictwo: Uroboros
Strony: 864


Calaena Sardothien niegdyś była wyszkoloną i najlepszą zabójczynią, o której każdy chociaż raz słyszał i się jej bał, jednak te czasy dawno przeminęły, gdy z prawdą, jaką uzyskuje, dowiaduje się naprawdę tym, kim jest, a drzemiąca w niej magia sprawia, że jak najlepiej nauczyć się to kontrolować. Obecnej już królowie Terrasenu (Alien Ogniste Serce, gdyż tak ją zwą), idzie jej to coraz lepiej. Jednak rządy młodej kobiety nie są spokojne, gdy dowiaduje się, że musi stawić czoła ciemności, której nie da samej rady pokonać, postanawia, zjednoczyć jak najwięcej osób by walczyły po jej stronie. Jest to książka, pełna akcji, przygód i intryg, które spełniają każdą stronę i pochłaniają nas do reszty, na pewno każdy z was kto czytał poprzednie tomy, wie jak dobrze, pisana jest to seria. Aelin wraz z innymi postanawia zdobyć armie, jaka będzie mogła sprostać wyzwaniu, które na nie czeka, jednak nie jest to takie proste, gdy prócz tego czeka ją wiele przeciwności losu, a przed tym wszystkim musi uratować z rąk mroku swojego byłego ukochanego Doriana. Czy przekonać nawet swoich wrogów do tego, aby walczyli po jej stronie.

 Jest to następna cudowna kontynuacja z cyklu „Szklanego tronu”, która pokazuje nam, jak autorka potrafi stworzyć wielowarstwową fabułę, w której potrafi nie raz zaskoczyć, zainteresować czytelnika do takiego stopnia, że jedynym co będzie chciał to sięgnąć po książkę i dalej ją czytać. Postacie, które się jeszcze w tej serii nie mogły wyróżnić miały w tej części taką możliwość, gdzie Eldie i Lorcan pokazują, jak ważną role pełnią w tej opowieści, zaś ich miłość została w sympatyczny sposób nam zaprezentowana.

Również na uwagę zasługuje tutaj wiedźma Manon, która od początku części potrafiła zaintrygować mnie swoją osobowością, jeszcze nie tak dawno była antagonistką w tej serii a teraz po wielu zmianach, potrafiła wynieść z siebie dobro, które sprawiło, że jej zależy na, tym by było, jak najlepiej, mimo że nigdy wprost się do tego nie przyzna. Jest to postać jak każda inna warta uwagi, gdyż została naprawdę dobrze napisana i miło się czyta dzięki temu nie tylko fragmenty z wybranymi osobami a cała zawartość tomu.


Trudno coś znaleźć złego w tym tomie, gdy tak jej poprzedniczki stoją na wysokim i pozwala się nam zatracić w prześwietnie napisanej kontynuacji cyklu, sprawia to wszystko wielką jedną spójność, a to, w jaki sposób jest prowadzona, pokazuje, jak ważnym dla autorki elementem jest to, by postacie były wyraziste i potrafiły nam utkwić długo w pamięci. Dlatego czyta się to dzięki temu jeszcze lepiej i nie mogę się doczekać, aż będę mogła poznać dalsze losy tych postaci, gdy jest to coś cudownego co dla mnie, by mogłoby się nie nigdy nie kończyć.

3 komentarze:

  1. nie czytałam jeszcze nic Maas. Mam w planach "Dwory" ale na razie w kolejce czeka wiele innych książek. O "Szklanym tronie" nie myślałam, ale jeśli dwory mnie wciągną, możliwe, że po tą serię też sięgnę :)
    pozdrawiam
    cherryladyreads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki Maas jeszcze przede mną. W planie na ten rok mam serię Dwory... Zobaczymy czy mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam już wszystkie książki Maas za sobą i teraz z niecierpliwością czekam na kolejną część! Zapewne kolejny raz złamie moje serducho :o


    Pozdrawiam i zapraszam do siebie!
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2018/02/odnalezcgobi-dionleonard.html

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Podróż do krainy książek , Blogger