lutego 28, 2018

Silence

Silence
Silence

Autor: Natasha Preston
Wydawnictwo: Feeria Young
Strony: 360


Silence jest specyficzna książka, może z tego faktu, że główna bohaterka nic nie mówi, ale dlaczego tak się dzieje? Zapewne tak jak i mi po przeczytaniu okładki nasunęło się wiele pytań, co to może być za tajemnicą, że dziewczyna z własnej woli zgotowała sobie taki, a nie inny los. Jest to wręcz jakby nie patrzeć, co to przecież musiała być za tajemnica, że ten los jest lepszy od wyjawienia jej?

Oakley jest nastolatka, która już od ponad jedenastu lat skrywa przed całym światem mroczna tajemnice, która mogła, by sprawić, że jej cała rodzina zostanie zniszczona, jeśli to tylko wyjdzie na światło dzienne. Z tego powodu, że ciągle milczy, jest pośmiewiskiem w samej szkole i zapewne by było gorzej, gdyby z tym wszystkim była sama.

Cole jest zawsze przy niej, znają się od piaskownicy i są najlepszymi przyjaciółmi, którzy wiedza o sobie wiele, dlatego martwi ogromnie go stan dziewczyny, sam nie mogąc z niej wydusić ani jednego słowa, chociażby miała coś mało istotnego powiedzieć, jednakże tak się nie dzieje. Dlatego z tego powodu się nie poddaje, od samego początku mu ogromnie kibicowałam, widząc, jak mu zależy na Oakley, jest dla niej wręcz wszystko poświecić, by tylko było jej jak najlepiej. Gdyż jedynie jak się z nimi komunikuje to gesty i nic więcej, jest to wręcz przejmujące, gdy z każdą stroną coraz bardziej trapił mnie stan tej dziewczyny, a przede wszystkim sam fakt tajemnicy kusił mnie tak, że nie byłam w stanie się oderwać od książki.

Sam wątek miłosny zawarty w fabule nie jest wodotryskiem emocji i uczuć, jakie mogą czuć do siebie główni bohaterowie, są one skomplikowane, stłumione a całość tworzy subtelny i miły w odbiorze element w całej książce, widać, że nie jest w żaden sposób wrzucony tutaj na siłę, a jest integralną częścią lektury, bez której by straciła na wartości. Dlatego tym bardziej nas zaskakują różnego rodzaju motywy w tej książce i na pewno tych, którzy często potrafią przewidzieć coś w fabule, będzie w stanie zszokować.

 Ogromną sympatią obdarzyłam dwójkę głównych bohaterów, widać, że łączy ich ogromna więź i nie jest tak łatwo im żyć bez siebie, ale fakt milczenia dziewczyny nie pozwala chłopakowi do niej się zbliżyć. Mieszanka różnych emocji sprawia tu, że czyta się to ogromnie miło i szybko, mimo że nie jest to chuda książka, jest się w stanie szybko pochłonąć ze względu na treść.


Na koniec nic innego mi nie zostaje jak wam ją po prostu polecić, gdyż jest to świetna pozycja, dla których wszystkich w jakimś stopniu ciekawią tajemnice wplecione w akcje, a także sam fakt tego, że nie jest to jedyny wątek w książce, gdy zawsze mamy tutaj wiele motywów i wydarzeń, które potrafią się przyczynić do lepszego odbioru. Zaskarbiła sobie u mnie miejsce i na pewno jest to jedna z tych książek z tajemnicą, która czytałam od jakiegoś czasu, do reszty mi się spodobała pod każdym kątem.

lutego 26, 2018

Fake it

Fake it
Fake it

Autor: Sandra Nowaczyk
Wydawnictwo: Feeria Young
Strony: 288


Sandra Nowaczyk jest młodą pisarką wśród polskich autorów, z tego powodu wielu z was, gdy się dowie, ile dziewczyna posiada lat, sceptycznie na pewno będzie nastawiona do jej twórczości, mimo tego, że dziewczyna ma tyle samo lat co ja (czyli osiemnaście). Dałam jej szanse i bez żadnego nastawienia podeszłam do tej pozycji, chcąc zobaczyć, jak się jej udało poprowadzić takiego rodzaju pozycję, która jakby nie patrząc, jest ciężka w realizacji. Zaś samej pisarki jest to druga w karierze wydana książka, wiele osób narzekało na jej styl pisarki podczas jej debiutu, czy właśnie tu postarała się zrehabilitować i pokazać nam, na co ją stać?

W historii „Fake it” poznajemy Sparks, nie widzi ona w żaden sposób sensu dalej żyć, a to wszystko wydarzyło się od momentu, gdy kilka lat temu jej matka zniknęła, odpycha od siebie wszystkich, jednak tak naprawdę w środku woła wręcz o pomoc. Nie chcąc żyć po wizycie u wróżki, postanawia, że sobą skończyć, wszystko już jest przygotowane, teraz tylko musi to zrealizować. Jednak przed ostatecznym krokiem powstrzymuje ją Indie, dziewczynę, którą poznała, gdy była u cyganki, która teraz za wszelką cenę stara się ją odwieść od tego i pokazać, że życie potrafi być naprawdę piękne. Obydwie mają wrażenie, jakby znały się od zawsze, mimo że pierwszy raz poznały się nie tak dawno.

Sam styl autorki od swojego debiutu poprawił się, widać, że z wielką ambicją podeszła do tematu by jak najlepiej wyszło to wszystko, jak wiadomo, nie jest łatwo stworzyć taką powieść, a w szczególności, gdy trzeba mieć, jakąś podstawę i informacje, by jak najlepiej oddać emocje.

Również na uwagę zasługuje fakt tego, w jakim stylu poprowadziła całą fabułę, akcja dzieje się na przestrzeni jednego dnia, co sprawia, także pewnego rodzaju autorce wyzwanie, by całość, w żaden sposób nie była nudna, ociężała, a za to ciekawiła czytelnika. Co poniekąd autorce się udało, mimo że wiele się nie dzieje wokół akcji, to na tle tego, co ma nam przekazać, prezentuje się obiecująco. Pisze dojrzale, ambitnie i na pewno treścią swoją skłania do refleksji.

Jest to książka, której naprawdę warto dać szanse, widać ze swoja lektura chce zainteresować większe grono niż tylko sama młodzież, może i także dojrzalszemu wiekowo odbiorcy przypadnie do gustu, nie jest tu tylko opisany problem depresji, a także samotności, zagubienia, jak i smutku tak głębokiego, że popadamy w różnego rodzaju emocjonalnego problemy. Jest to poważna, dobrze napisana książka, po której nie jeden będzie z nas czytelników ów pozycji miał wiele przemyśleń.

lutego 21, 2018

Trylogia czasu

Trylogia czasu
Trylogia czasu

Autor: Kerstin Gier
Wydawnictwo: Media Rodzina
Strony: Cz.1 - 344, Cz.2 - 368, Cz.3 - 456


Gwendolyn jest niczym się niewyróżniającą szesnastoletnią nastolatką, która jak wszyscy chodzi do szkoły, stara się uczyć, a także posiada jak każdy z nas swoich przyjaciół. Jednak czy tak do końca jest, aby jej życie dalej pozostanie zwyczajnym? Gwen posiada „gen”, który pozwala jej się przemieszczać w czasie, jednak nie była na to przygotowana, nikt nigdy jej nie szkolił w tym zakresie a co najgorsze, wszyscy, którzy by cokolwiek mogli jej powiedzieć na ten temat, są strasznie tajemniczy, zaś także bardzo dziwacznymi charakterami. Co najgorsze to nie ona miała odziedziczyć ten gen a jej kuzynka! Która pewna tego, że to u niej ujawni się ten „talent”, była szkolona do tego aż od małego dziecka, by się teraz dowiedzieć, że wszystko legło w gruzach. Na domiar tego dziewczyna poznaje Gideona, aroganckiego, pewnego przystojniaka, co właśnie sprawia, że mimo tak okropnego charakteru uroda chłopaka nie pozwala dziewczynie się od niego oddalić, zaś on sam niekiedy pojawiał się przelotnie w jej wizjach, gdy to niekontrolowanie przemieszczała się w czasie i spanikowana nie wiedziała, co ma z tym zrobić.

Tak się rozpoczyna nasza historia o młodej Gwen, mimo że na samym początku jest się trudno wgryźć w ową książkę przez podejście autorki do tematu i niekiedy specyficznych niedociągnięć w sytuacjach czyta się ją naprawdę interesująco, swoją przygodą niekiedy tylko udowadnia, że warto przymrużyć, a nawet całkowicie przymknąć na te wady oko, by móc w pełni się cieszyć ciekawą fabułą.

Przez trzy części towarzyszymy dziewczynie w jej przygodach, które może i nie zwalają z nóg jednakże całość (Czyli trzy tomy), sprawiają, że jest to pozycja, od której jest ciężko się oderwać aż do samego końca, gdy się ją czyta. Po prostu chce się dokończyć tę historię i zobaczyć jak losy się potoczyły i co takiego może się w takiej książce wydarzyć.

Jedyne co mnie też przygniotło trochę w książce, to zbyt mocno rozbudowany wątek miłosny zaprezentowany w drugiej odsłonie trylogii, gdzie to bohaterka wręcz aż zanadto przejmowała się, gdy coś złego się między nimi działo czy nawet chłodno na nią spojrzał. Był swojego rodzaju przerost, nad którego treścią nie potrafiłam przegryźć aż do końca owej części.


Jednakże tak jak wspomniałam wcześniej i tutaj znów o tym napomnę, że pomimo takich wad, jest to ciekawa książka, a akcja połączona z podróżą w czasie i tym, że jest strażniczką czasu, której zadaniem jest chronić, by bieg wydarzeń był zachowany, jak go historia napisała, sprawia, że jest to jeden z największych powodów, aby sięgnąć i nie oderwać się w połowie od lektury.

lutego 21, 2018

Wszystko razem

Wszystko razem
Wszystko razem
Autor: Ann Brashares
Wydawnictwo: YA!
Strony: 320


Każdy, kto zna „Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów”, na pewno będzie znał twórczość
autorki i na pewno to również zachęci was poniektórych do sięgnięcia po tę pozycję. Jednak nie każdy z nas mógł mieć styczność z jej poprzednia bestsellerowa książka, dlatego dla niektórych Ann Brashares będzie zwykłą pisarką spośród wielu innych. Jednak przechodząc już do samej książki, przedstawię wam jej inną, równie interesujące i oryginalnie zbudowaną lekturę. 

Głównymi bohaterami powieści jest Sasha i Rey, których łączy wszystko, co możliwe, zabawki, to samo łóżko, pokój, zainteresowania czy nawet niedługo etatowa praca. Jednak jakim cudem nigdy się nie spotkali skoro tak wiele o sobie wiedzą mimo tego faktu? Autorka poradziła sobie z tym doskonale, tłumacząc to nam w niesamowity sposób. Dwójka rodziców rozwiodła się, a w ten sposób ich drogi się rozeszły, tworząc w ten sposób nowe rodziny, w tym wszystkim najbardziej zaskakujące też jest to, że nawet parę głównych bohaterów łącze te same siostry.

Jednak to nie wszystko, obie rodziny kłócą się o dom na plaży, z które nikt nie potrafił zrezygnować, w ten sposób musieli przejść na nietuzinkowy kompromis, gdy jedni przyjeżdżają do niego, drudzy znikają bez śladu tak, by nie pozostało po nich, nic co mogło, by wzbudzić podejrzenie, że był tu ktoś wcześniej. 

Jak wspomniałam wyżej, jest to naprawdę ciekawa historia, mogło, by się wydawać, że w którymś momencie z historii zrobi się jakiegoś rodzaju nastoletni romans czy coś w tym stylu. Jednak tego nie doświadczymy. Prawda jest tu wiele różnych emocji, na przykład towarzyszących im podczas rozwodu rodziców. Co najważniejsze książka jest prowadzona z perspektyw nastolatków, Reya, Sashy oraz ich rodzeństwa, nie doświadczymy tutaj żadnej wypowiedzi z oczu dorosłego, a co za tym idzie, jest to historia poświęcona nastolatkom. Którzy się od siebie różnią, na wiele sposób, co czyni z każda ich wypowiedź inna, ponieważ i też wszystko odbiera na swój sposób. 

Jest to wielki plus tej książki, ponieważ stworzyła dzięki temu wiele oryginalnych postaci, które w żaden sposób się nie powtarzają swoim charakterem, a każda z tych postaci, staramy się zrozumieć i poznać ją od poszewki, gdyż każda z nich chce nam przedstawić swoją historię. Dzieje się w tej książce wiele i na pewno nie jest to łatwa pozycja z tego powodu, gdy również tu sytuacje, z którymi muszą sobie poradzić, a nawet i dorosły by miał, by problem, by dać sobie rade. Zaś obie rodziny są skłócone, jakby między nimi miała wybuchnąć wręcz jakaś wojna.

Na pewno spodoba się to wielu osobą, czyta się ją bez problemu a historia, która przedstawia, jest warta tego, by ją przeczytać. Mam wrażenie, że niektóre nieścisłości pozostały tutaj tak pozostawione, jakby autorka zostawiła sobie możliwość na napisanie następnej książki z udziałem tychże bohaterów, co sama uważam, by było dość ciekawą opcją.

lutego 19, 2018

Na skraju załamania

Na skraju załamania
Na skraju załamania 


Autor: B. A. Paris
Wydawnictwo: Albatros
Strony: 352


Coraz częściej zdarza mi się sięgać po thrillery czy kryminały. Na początku była to dla mnie odskocznia od wszelkiej fantastyki czy młodzieżówek a teraz coraz częściej łapie się na tym, że czytam je tak samo chętnie, jak wymienione wcześniej. Mają coś w sobie, coś innego czego innym gatunkom literackim brakuje i jedynie mogą o tym pozazdrościć. 

Nie miałam okazji zapoznać się jeszcze z twórczością tej autorki, chociaż wcześniejsza jej książka widnieje na mojej półce. Przechodząc jednak do sedna, czyli recenzji „Na skraju załamania” to książkę czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie, chociaż momentami zabrakło mi emocji, które występują w tego typu gatunkach, wprawiając czytelnika w osłupienie czy wywołują ciarki na ciele. Jednak nie jest to żadnym minusem książki, gdyż jak sami się później możemy dowiedzieć, wraz z biegiem fabuły są to wręcz nikłe niedociągnięcia w lekturze. 

Cass Anderson jest nauczycielka, której życie się zmienia, gdy wracając w dzień jak co dzień z pracy, spotyka coś ją tragicznego. Tego felernego dnia postanawia pójść do domu przez las, jednak nie był to tak dobry pomysł, jak na początku kobiecie mogło się wydawać. Znajduje w zatoczce półprzytomną kobietę która siedzi w samochodzie i widać dobrze, że potrzebuje ona pomocy. Jednak Cass spanikowała i chcąc uratować własne życie, postanawia, że nic z tym nie zrobi i zniknie z miejsca wypadku jak najszybciej może. Lecz jak się później okazuje, kobieta z samochodu zostaje okropnie zamordowana. Od tej chwili nauczycielkę nękają ogromne pokłady poczucia winy, nie może zacząć zapamiętywać prostych rzeczy, nie wie, gdzie zaparkowała auto, gdzie położyła kluczyki, po co zamawiała coś, co w ogóle się jej nie przyda w żaden sposób. Aczkolwiek nie są to jej jedyne problemy, czuje się ciągle obserwowana przez kogoś, a głuche telefony nie dają w żaden sposób jej spokoju, kobieta popada w paranoje i jak sam tytuł głosi, jest na skraju załamania. 

Po ciepłym odbiorze w Polsce książki „Za zamkniętymi drzwiami” autorka serwuje nam kolejny mocy thriller psychologiczny, który mrozi krew w żyłach i to bardzo, autorka potrafi zbudować w książce tak mocne napięcie, oddać emocje i stan psychiczny bohaterki, że doskonale ją zaczynamy rozumieć i fakt tego, co w jej życiu się dzieje. Bo to jaki nam koniec prezentuje pisarka, zaskakuje, szokuje i skłania jak nigdy do przemyśleń.

Niestety nie umknęło mojej uwadze kilka wad, takich jak to, że bohaterka potrafi być momentami po prostu denerwująca przez swój fakt charakteru i niektórych podjętych decyzji. Jednak może taki miał być zamysł autorki. Widać jednak też pewne schematy, które są powielone od poprzedniczki, ale mimo to książka potrafi zaskoczyć i wciąga do reszty. 

Jest to pozycja, która na pewno warto sięgnąć a w szczególności, gdy zna się tę autorkę i wie, jak dobrze pisze, jej pozycje stoją zawsze na wysokim poziomie i są lektura, po której na pewno będzie również wiele refleksji.


Za możliwość  przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:



lutego 18, 2018

Imperium burz

Imperium burz
Imperium burz

Autor: Sarah J. Maas
Wydawnictwo: Uroboros
Strony: 864


Calaena Sardothien niegdyś była wyszkoloną i najlepszą zabójczynią, o której każdy chociaż raz słyszał i się jej bał, jednak te czasy dawno przeminęły, gdy z prawdą, jaką uzyskuje, dowiaduje się naprawdę tym, kim jest, a drzemiąca w niej magia sprawia, że jak najlepiej nauczyć się to kontrolować. Obecnej już królowie Terrasenu (Alien Ogniste Serce, gdyż tak ją zwą), idzie jej to coraz lepiej. Jednak rządy młodej kobiety nie są spokojne, gdy dowiaduje się, że musi stawić czoła ciemności, której nie da samej rady pokonać, postanawia, zjednoczyć jak najwięcej osób by walczyły po jej stronie. Jest to książka, pełna akcji, przygód i intryg, które spełniają każdą stronę i pochłaniają nas do reszty, na pewno każdy z was kto czytał poprzednie tomy, wie jak dobrze, pisana jest to seria. Aelin wraz z innymi postanawia zdobyć armie, jaka będzie mogła sprostać wyzwaniu, które na nie czeka, jednak nie jest to takie proste, gdy prócz tego czeka ją wiele przeciwności losu, a przed tym wszystkim musi uratować z rąk mroku swojego byłego ukochanego Doriana. Czy przekonać nawet swoich wrogów do tego, aby walczyli po jej stronie.

 Jest to następna cudowna kontynuacja z cyklu „Szklanego tronu”, która pokazuje nam, jak autorka potrafi stworzyć wielowarstwową fabułę, w której potrafi nie raz zaskoczyć, zainteresować czytelnika do takiego stopnia, że jedynym co będzie chciał to sięgnąć po książkę i dalej ją czytać. Postacie, które się jeszcze w tej serii nie mogły wyróżnić miały w tej części taką możliwość, gdzie Eldie i Lorcan pokazują, jak ważną role pełnią w tej opowieści, zaś ich miłość została w sympatyczny sposób nam zaprezentowana.

Również na uwagę zasługuje tutaj wiedźma Manon, która od początku części potrafiła zaintrygować mnie swoją osobowością, jeszcze nie tak dawno była antagonistką w tej serii a teraz po wielu zmianach, potrafiła wynieść z siebie dobro, które sprawiło, że jej zależy na, tym by było, jak najlepiej, mimo że nigdy wprost się do tego nie przyzna. Jest to postać jak każda inna warta uwagi, gdyż została naprawdę dobrze napisana i miło się czyta dzięki temu nie tylko fragmenty z wybranymi osobami a cała zawartość tomu.


Trudno coś znaleźć złego w tym tomie, gdy tak jej poprzedniczki stoją na wysokim i pozwala się nam zatracić w prześwietnie napisanej kontynuacji cyklu, sprawia to wszystko wielką jedną spójność, a to, w jaki sposób jest prowadzona, pokazuje, jak ważnym dla autorki elementem jest to, by postacie były wyraziste i potrafiły nam utkwić długo w pamięci. Dlatego czyta się to dzięki temu jeszcze lepiej i nie mogę się doczekać, aż będę mogła poznać dalsze losy tych postaci, gdy jest to coś cudownego co dla mnie, by mogłoby się nie nigdy nie kończyć.

lutego 13, 2018

Listy do utraconej

Listy do utraconej
Listy do utraconej

Autor: Brigid Kemmerer
Wydawnictwo: YA!
Strony: 400



„Listy do utraconej” Są powieścią, która bardzo mnie poruszyła, wiele z książek porusza tematy jak ta, o problemach w życiu, które sprawiają, że nie możemy siebie zaakceptować i przeszłości, która się za nami ciągnie i zmienia nas w ludzi, którymi nie byliśmy, wycisza lub wręcz przeciwnie skłaniając nas do zachowań autodestrukcyjnych. Jednak co tę właśnie książkę tak wyróżnia na tle tego wszystkiego, co mamy na rynku czytelniczym. To fakt tego, w jaki sposób została cała fabula poprowadzona i jak wiele warstw ma pod nią które skłaniają do niejednokrotnej refleksji nad tym, co ludzi może spotkać w życiu, a my ich tylko osądzamy, chociażby zbyt szybko, nie dajemy im szansy, by ich zrozumieć i dowiedzieć się co takiego na nich wpłynęło, gdy taka, chociażby agresja może być spowodowana tym, że kogoś się straciło i nie ma w nikim wsparcia.

Taką osobą jest Juliet, która straciła matkę, nie potrafi się z tym pogodzić, gdy w dodatku pasja, która ich łączyła, jest teraz dla niej utrapieniem, gdy sięga po to, przypomina się jej mama, która była fotografką wojenną. Jednak teraz nie ma jej przy niej, a to sprawia, że dziewczyna nie może z tym sobie dać rady, przychodzi na cmentarz i pisze do niej listy, zostawiając je na jej grobie z nadzieją jakby kiedykolwiek te słowa, które tam wyleje, dotrą do matki. Pracujący na cmentarzu chłopak imieniem Declan trafia na ten list i czytając go rozumie, że nie jest na tym świecie sam, że nie tylko on sam odczuwa taki ból i podziela go z adresatem listu. Jednak on swoje życie prowadzi w ogóle inaczej, mając skłonności do agresji, która wpływa na jego życie w taki sposób, że wszyscy tylko zwiastują mu życie za kratami. Obydwie osoby pełna wzruszającej i pełnej cierpienia historii zaczynają do siebie pisać, nie wiedząc absolutnie, kim jest druga osoba. Spotykają się normalnie w szkole, jednak nie zmienia to faktu, że ciągle adresat poszczególnych listów jest owiany tajemnica.

Tak jak na początku wspomniałam, jest to bardzo poruszająca opowieść, w której wiadomo, że znajdzie się i również chwila na miłość, jednak słowo „chwila” jest tu kluczowe, gdyż nie ona gra tutaj główne skrzypce. Gdyż to wspólna historia obydwóch osób tutaj jest ważna, pisana z dwóch perspektyw przedstawia nam o wiele lepiej postacie, mogąc je tak zrozumieć, zgodzić się z czymś czy zaprzeczyć temu, co robi, jednak to jest cudowne, że możemy dzięki takiej formie ich po prostu lepiej znać. Również ważnym elementem są tu listy, tak, każdy list, który jest przez nich napisany, jest zawarty w książce i możemy go bez problemu przeczytać.


Sama treść pozycji możemy podzielić na wiele warstw, na samą fabułę, która możemy przeczytać, czy także z tymi warstwami, które po zakończeniu sprawiają, że myślimy, docierają do nas wartości, o których może zapomnieliśmy i nie byliśmy sobie z jakiegoś powodu ich znów uświadomić. Ja przy tej książce wiele razy się wzruszałam i nie raz poleciały mi łzy, z tego powodu jak została napisana, jest trudno by po prostu zachować powagę i ot, tak sobie ją przeczytać. Dlatego z całego serca wam ją polecam, gdyż jest to pozycja o dwójce osób, które przy swoim wielkim wsparciu akceptują to, co się wydarzyło w ich życiu i starają się je ułożyć od nowa, o wiele lepiej.

lutego 11, 2018

Dom łez

Dom łez
Dom łez

Autor: Linda Bleser
Wydawnictwo: Harper Collins
Strony: 304

Każdy z nas w ciągu dnia podejmuje różne decyzje, najczęściej nie mają one dużego wpływu jak chociażby wybór co ubierzemy, co wypijemy na śniadanie, czy może jaką trasą dotrzemy do pracy, gdy auto nie działa bądź nie przyjechał dany autobus. Jednak w naszym życiu również są takie decyzje, które mają wpływ dopiero po tym, jak je podejmiemy, czasami są one dobre, czasami złe jednak nie mamy w żaden sposób pewności, że takie będą, gdy nie podejmiemy tego, jakby nie patrząc ryzyka, by zobaczyć konsekwencje. Raz przyjemne, a raz nie. Jednak co byśmy oddali za cenę tego by słowa „Gdybym tylko mogła cofnąć czas” stały się prawdą i moglibyśmy podjąć w ogóle inną ścieżkę naszych wyborów?

Taką szansę dostaje Jenna, która trafia do Domu Łez, która obchodzi teraz swoje trzydzieste trzecie urodziny, jednak nie jest to dla niej dość szczęśliwy okres w życiu, gdyż tego dnia ponad dwadzieścia lat temu, jej matka popełniła samobójstwo, wybierając śmierć niż życie z nią i jej młodszą siostra. Od tamtego momentu wydaje się jej, że wiedzie ścieżkę pełną bólu i samotności, której nie jest jej w stanie pomóc, do czasu aż natrafia na tytułowy dom. Oferujący w sobie drzemiącą moc daje dziewczynie wgląd w swoją przeszłość, by w ten sposób, zobaczyć jakby jej życie wyglądało, gdy wybierze w ogóle inną ścieżkę w swoim życiu.

 Z czasem do bohaterki dociera, że każdy nasz wybór wiąże się z konsekwencjami, uczy ją, że trzeba się pogodzić z niektórymi sprawami, by wreszcie zachować spokój w swoim wnętrzu i nic takiego jak duchy przeszłości jej nie męczyły. Co pozwala nie tylko nie jej spojrzeć w siebie, ale także daje nam pewną chwilę zastanowienia, z każdej książki można coś wynieść, a ta nam oferuje myśl, że to, co robimy, powinno, współgrać z tym, co chcemy, prezentując nam to wszystko z perspektywy Jenny. 

Dom łez jest naprawdę ciekawą książką, którą bez żadnego, ale można polecić, prezentuje dość ciekawy temat pod całą fabułą, jaka nam prezentuje, mając w ten sposób dwie płaszczyzny i w każdą możemy się ze spokojem zagłębić. Zrozumieć dzięki temu, co takiego męczyło bohaterkę, co dla niej znaczy to, że dostała taki los od życia, a nam daje pod koniec dawkę niezliczonych myśli, na które to my sami musimy sobie odpowiedzieć.

lutego 11, 2018

Cud na Piątej Alei

Cud na Piątej Alei
Cud na Piątej Alei

Autor: Sarah Morgan
Wydawnictwo: Harper Collins

Strony: 303



Eva jest wielką romantyczką, która wierzy w to, że każdy człowiek jest dobry. To szczera do bólu osoba, co nie sprawia, że przyćmiewa to inne jej pozytywne cechy, jest wielce kochana i uczynną dziewczyną, która pomoże osobom, które kocha. Jednak jej życie przepełnia żałoba, gdy jej babcia, ostatnia osoba z jej rodziny umiera, nie potrafi z tym faktem sobie dać rady i przepełnia jej to dusze, czując się z tego faktu samotna. Gdyż jako jedyna nie posiada nikogo, kto by ją kochał, przytulił i wspierał w każde sytuacji, bez znaczenia co to by było, jakby nie patrząc, jak na złość jej przyjaciółki już dawno mają swoich ukochanych, a ona ciągle wędruje ze samotnym sercem przez życie.

Nieszczęśliwy splot zdarzeń sprawia, że przez śnieżyce która panuje w Nowym Jorku, zostaje uwięziona w domu z cynicznym Lucasem (O którym swoją drogą była mowa już nawet w poprzednich częściach). Obydwóch nich łączy jedna i tam sama rzecz, oboje kogoś stracili w życiu. Jednak mężczyzna przegrał walkę i załamanie wygrało, nie potrafi się odnaleźć wśród ludzi, będąc samotnym pisarzem kryminałów, nie potrafi odnaleźć weny do ponownego czasu. Az zostaje uwieziony wraz z Evą w mieszkaniu, odnajduje w niej natchnienie i ponowna chęć nie tylko dopisania, ale i życia.

 Jednak czy to oznacza, że oboje dadzą sobie rade w jednym budynku? Są przecież jak ogień i woda, tak wiele ich różni a ich charaktery są tak odlegle, jakby mogło być to możliwe, by coś takiego się stało? Jednak tego musimy się dowiedzieć sami, gdyż napisana historia, w klimacie świątecznym, jest czymś naprawdę, co z miłą chęcią się czyta.

Jednakże książka nie jest pozbawiona błędów, niekiedy się gubiłam, gdy narracja z obu stron nie była w żaden sposób oznaczona, chociażby nagłówkiem z ich imieniem, co sprawiało, że było się rzucanym z jednej myśli do drugiej. Wydawało mi się, że gdyby nie to od początku o wiele lepiej by było się nawet skupić na całej akcji.


 Lecz tak jak wyżej wspomniałam, czyta się ją przyjemnie, historia, która nam dano, jest świetna i mimo kilku również nudnych momentów jest warta, by sięgnąć po nią i dowiedzieć się jak potoczą się losy drugoplanowej bohaterki, która wreszcie zdobyła miejsce w całej historii. Dlatego z wielką przyjemnością wam ją polecam, wiedząc, że jest to kolejna dobra część. Ci jednak pierwszy raz spotkali się z tą serią, polecam sięgnąć po pierwszą część i przekonać się jak miła i przyjemna jest to w odbiorze seria.



lutego 04, 2018

Dwór skrzydeł i zguby

Dwór skrzydeł i zguby

Dwór skrzydeł i zguby

Autor: Sarah J. Maas
Wydawnictwo: Uroboros
Strony: 848



Dość długo musiałam czekać na następną część „Dworów”, jednak oto jest już w moich rękach i po przeczytaniu chciałabym się z wami podzielić swoją opinią w poniższej recenzji. Nie mogę wręcz uwierzyć w to, że, tom mający ponad osiemset stron był niczym gdy się czytało go szybko, a im bliżej się było końca, tym bardziej nie chciało się kończyć.



Jednak przejdźmy do samej książki, co w niej znajdziemy? Feyra musi stawić czoła ostatecznemu złu, jakie chce nie tylko rozgromić cały Prythian, ale również świat ludzi. Jest znów wepchnięta w wir zdarzeń, które zmuszają ją, by podjęła odpowiednie decyzje, znalazła nowych sprzymierzeńców, mogła komuś uwierzyć i zebrać armie, dzięki jakiej da rade złu, dlatego każda osoba jest ważna na wagę złota, gdyż może zmienić oblicze wojny. Sprawia to, że sama musi wrócić wręcz w ręce wroga, by w ten przebiegły sposób, dowiedzieć się co takiego knują. Wykazując się odwagą, chce w ten sposób uratować osoby, które kocha i nie da ich w żaden sposób nigdy zranić. 



Zdumiewająco napisana książka, w której widać, że autorka posługuje się wszystkimi umiejętnościami i wiedzą, jaka zdobyła, by to zakończenie, było jak najlepsze pełne akcji, intryg, emocji, miłości, kłamstw i prawdy, które mieszając się, wprowadza czytelnika w stan, w którym nie wie, co się dzieje, sprawia to, tylko że chce się czytać dalej, dowiedzieć jeszcze więcej wraz z naszymi bohaterami, których w tej części jest naprawdę dużo, gdyż pochodzą one również z pierwszego i drugiego tomu. Jest to ostateczne starcie zła z dobrem, przez co historia, która się toczy, ma swój rozmach, jak to już bywa u tej autorki, pełna emocji akcja wprowadza nas w bardziej spokojne momenty, w których możemy odpocząć i znów przeżyć coś niesamowitego zaraz z następnymi stronami. 



U wielu postaci widać metamorfozę, te, które kiedyś także wydawały się inne, teraz okazuje się, jakie są naprawdę, jest to trochę drażniące, gdyż ja sama chciałabym, wiedzieć co wpłynęło na postacie drugoplanowe, że właśnie tak, a nie inaczej się teraz zachowują, jednak nie można wszystkiego wymagać. 



Historia, która nam jest dane czytać, uważam, że jest odpowiednim zakończeniem całego cyklu „Dworu” i nic więcej nie trzeba w niej zmieniać. Jednak co najważniejsze widać, że autorka zostawiła sobie w swojej powieści wiele furtek, do które później może wykorzystać, by pisać, chociażby losy innych postaci w innych już mniejszych nowelkach. 



Dwór skrzydeł i zguby to dopełnienie przepięknego cyklu, który na pewno pozostanie w mojej pamięci na długo, gdyż wywołał we mnie wiele emocji, radości, wzruszenia, złości czy samej wielkiej chęci zemsty na jakiejś postaci. Była to cudowna przygoda, której zakończenie pozostawia u mnie potężnego kaca książkowego, wiedząc, że na pewno jeszcze trochę minie nim trafie na coś tak naprawdę dobrego. A do całej serii będę wracać i mam ochotę to zrobić jeszcze niebawem!



lutego 03, 2018

Cudowny chłopak

Cudowny chłopak
Cudowny chłopak
Autor: R.J. Palacio
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 416



Książka, którą stworzyła, R.J. Palacio jest trudno opisać, z tego powodu jak wiele ze sobą niesie pozytywnych emocji, jest pouczająca, mądra i pełna wzruszeń, a pomimo poważnego tematu potrafił autor wprowadzić humor, który był dodatkowym plusem tej całej opowieści.

Poznajemy w niej Augusta, dziesięcioletniego chłopca, który różni się od nas swoim, wyglądem, a konkretnie przez zmutowany gen jego twarz jest zdeformowana, dlatego z tego powodu musiał przejść ponad 27 operacji, które sprawiły, że o wiele lepiej wygląda. Chłopiec jednak musi się teraz spotkać ze światem, który go otacza bez rodziców, trafia do piątej klasy w szkole (Gdyż wcześniej mama go uczyła), gdzie będzie musiał zmierzyć się z brakiem akceptacji, chamstwem, nietolerancją z powodu tego, jak wygląda. Jednak nie oznacza to, że to miejsce staje się dla niego koszmarem, nie jest tak, poznaje tu również swoich pierwszych przyjaciół, czy dobroć i pomoc, jaka płynie z serc dobrych ludzi, gdy dotychczas jedyny kontakt miał ze swoimi rodzicami i siostrą.

Poruszała mnie ta opowieść nie jeden raz, gdy moja wyobraźnia przy tej książce wielce pracowała, każdy jej fragment wielce do mnie trafiał, a mimo młodej głównej postaci utożsamiałam się z nim, chcąc go zrozumieć jak najlepiej. Nawet fakt tego, że tak wiele przeżył, mimo swojego młodego życia, nie zatracił własnego „ja”. Jest pilnym uczniem, kochanym dzieckiem i trudno było, by uśmiech znikł, gdy książka porusza i cieszy. Wiele fragmentów sprawiało, że łzy zamieniały się w wielkie wybuchy radości, gdy podejście chłopaka do wielu spraw pokazuje, że nie poddaje się i czerpie z życia wiele, najwięcej jak może, ceniąc sobie życie i wiedząc, że jest to dla niego dar. Żyje wśród kochanych ludzi, przez co nigdy mimo cierpienia nie miał powodu, by się załamać, został wychowany na cudownego chłopaka.

Potrafi nas dużo nauczyć, gdyż mimo że jest to opowieść o młodym człowieku, który się zmaga ze światem, potrafiłam z tej pozycji wynieść wiele nowych rzeczy, zrozumieć wiele i po prostu się cieszyć, że tak wspaniała opowieść do mnie trafiła. Również warto nadmienić, że nie tylko mamy tu perspektywę chłopca, a jego rodziców i innych postaci, dzięki czemu również o wiele lepiej możemy zrozumieć inne osoby, które są nam przedstawianie. Wszystko się składa na znakomitą całość.

Ciężko jest zrecenzować tę książkę, nie z tego powodu, że jest jakaś zła, nudna czy może denna i nic nie wnosi. Wręcz przeciwnie, z powodu prostoty, poczucia humoru a przede wszystkim historii, która nas również może nauczyć wiele, sprawia, że trudno jest dobrać odpowiednie słowa, by opisać treść, jaką prezentuje ta pozycja. Jednak mimo tego mam nadzieje, że was zachęciłam, gdyż jest to lektura, obok której nie możecie przejść obojętnie i sami się musicie przekonać, jak cudowna tworzy historie.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję:


Copyright © 2016 Podróż do krainy książek , Blogger