stycznia 16, 2018

Żółwie aż do końca

Żółwie aż do końca
Żółwie aż do końca
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy las
Liczba stron: 312




Kto zna Johna Greena, wie, że jest on chory na OCD (Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne), zmuszają go one do wielu różnych rzeczy, które nie są w żaden sposób przez niego kontrolowane, takie natręctwa powracają i niekiedy są ogromnie uciążliwe. Jednak jako pisarz może to przelać na kartki, by czytelnik, który sięgnie po taką książkę, zrozumiał, co taki człowiek czuje, myśli, czy odczuwa za każdym razem przy takim ataku. Jak każdy z nas chce prowadzić zwyczajne życie niczym się niewyróżniające od naszego. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby nam przekazał tę wiedzę, która posiada, mając w swoich dłoniach talent do pisania lektur. Mimo tak poważnego tematu jest kilka zastrzeżeń do samej pozycji, jednak to w dalszej części recenzji.

Azie, jest szesnastoletnia dziewczyna, która w każdej warstwie społecznej stara się być dobra, nie sprawiać problemów i być jak najlepsza we wszystkim, co robi. W którymś momencie w jej życiu zachodzi pewna zmiana, bo kto by również i z nas pomyślał ze zostanie amatorskim detektywem. Po namowach koleżanki, Daisy, bierze udział w odnalezieniu miliardera Russella Picketta. Gdyż samą nagrodą za odnalezienie mężczyzny jest sto tysięcy dolarów.

Tak się składa, że Aza zna jego syna Davisa, do którego sama próbuje dotrzeć i dowiedzieć się od niego kilku spraw na temat ojca chłopca, mając nadzieje, że zbliży ją to do odnalezienia mężczyzny. Sama nie jest mimo wszystko przekonana czy będzie ją pamiętał i czy w ogóle nawet rozmawiać.


Z jednej strony sama fabuła książki zachęca do tego, by po nią sięgnąć, a przede wszystkim, gdy poznamy jeszcze fakt tego, jaki temat ona sama porusza. No ale właśnie jest to „ale” akcja, jaka toczy się w książce, w którymś momencie traci swój główny tor i schodzi różnymi innymi na boki, jakby autor chciał zapełnić luki, których moim zdaniem nie ma. Nie daje nam w ten sposób jednolitej treści książki. Jednak mimo tego faktu, jest to bardzo ciekawa pozycja, w której temat, jaki jest poruszany i fakt tego, jak dokładnie wiemy, co dzieje się głowie Azi jest naprawdę czymś, po co warto sięgnąć.

stycznia 13, 2018

Tekst

Tekst
Tekst

Autor: Dmitry Glukhovsky
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 368


Dmitry Glukhovsky swoją nową książką wielce zaskoczył swoich fanów, ale również grono czytelników, które na pewno go kojarzy z takich pozycji jak trylogia Metra czy Futu.re, które również znalazły wiele swoich odbiorców. Jego styl i treść, jaką prezentuje, na przestrzeni lat się zmieniała, jego język pisarski dojrzał, a sam w swoich dziełach zawierał coraz to ciekawszą akcję, która w moim odczuciu właśnie taka była. Teraz zaś schodzi bardziej na Ziemie i przedstawia nam książkę bardziej uwzględniająca problemy rzeczywistego świata. Poruszył bardzo ciekawy wątek, którym jest to, że posiadając czyjąś komórkę, tak naprawdę wiemy o nim wszystko i w internecie nie będzie to żaden problem, aby się pod niego po prostu podszywać i to z wielką skutecznością.

Głównym bohaterem lektury jest Ilja Goriunow, były więzień, który stara się wrócić do rzeczywistości, szarej, na wszelki sposób ponurej i bez planów na przyszłość wiedząc, że dla byłego skazańca nie ma miejsca w społeczeństwie i nie ma co liczyć na to, że będzie inaczej i w tym przypadku. Wszystko jednak zmienia jeden dzień, kiedy to w jego ręce dostaje się iPhone, w którym skrywa się cyfrową „duszę” osoby, która ją posiadała, kontakty, wiadomości, wszystko, czego można zapragnąć. Bez problemu przechwycą tożsamość owej osoby i bawi się jej kosztem w internecie, przecież nikt nie wie, że to naprawdę on. Cała ta „zajawka”, jaką wokół tego miał sam Ilja sprawiło, że coraz bardziej go to wciągało i nieodparcie pragnął jeszcze więcej.


Pełna emocji książka, która swoją tematyką na pewno znajdzie wielu odbiorców nawet wśród osób, które nie polubiły poprzednich utworów autora. Ta książka jest w ogóle inna, porusza temat współczesnego świata, granicy prywatności w sieci, szacunku do czyjejś tożsamości, którą jak widać, tak lekkomyślnie można komuś w internecie zabrać. Sprawia to, że zmusza nas to do przemyśleń porządnych mocnych, nawet i na długie chwile nas zatracających w myślach. Następna udana pozycja w wykonaniu Dmitra, jednak ma wielkie wrażenie, że czas, w którym się to dzieje, czyli teraźniejszość, nie pozwoliła pisarzowi do końca rozwinąć wątku, tak jak chciał. Tak jakby granice współczesności go blokowały. Jednak mimo tego przeczucia jest i tak warta, by po nią sięgnąć i zobaczyć jak autor poradził sobie z takim niecodziennym tematem poruszanym w owej literaturze.

stycznia 07, 2018

Pocałunek zdrajcy.

Pocałunek zdrajcy.
Pocałunek zdrajcy.

Autor: Erin Beaty
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 472




„Pocałunek zdrajcy” wydaje się z samego początku bardzo banalną wręcz książką, która tak naprawdę swoje skrzydła ukazuje dopiero z biegiem rozwijającej się akcji. To właśnie została poprowadzona ta pozycja, wywarło to na mnie miłe zaskoczenie i nie żałuję, że skusiłam się na jej przeczytanie. Jest to pełną ciekawych przygód i postaci historią, którą mam nadzieję, że swoja recenzja, zachęcę was, byście po nią sami sięgnęli.

Sage Fowler, główna bohaterka książki, jest pewną siebie osobą, wie, czego chce w życiu i nie zamierza ulegać zdaniu innej osoby, chociażby takiej która na niej wywiera małżeństwo z obcą osobą. Sama jest bardzo inteligentna,  kocha czytać książki, zaś sama pasja do nich zaraził ją jej ojciec.

Historia dziewczyny, którą poznajemy, zaczyna się od tego, że jej wuj chce ją wydać za mąż, Sage nie ma zamiaru pójść w zamążpójście, w żaden sposób tego nie chce i zamierza tego, jak może uniknąć. Jednak nie jest to takie proste, jak by mogło się wydawać, Sage trafia do swatki, która ma w tym wszystkim pomoc, jednak wiadomo jak nastawiona do tego dziewczyna, pozostawia po sobie tam ślad. Jednak kobiety to nie razi, mając do niej, w ogóle inne plany niż mogło się jej wydawać. Proponuje jej prace swatki, może i nie była to jej praca marzeń, jednak mogła jej zapewnić możliwość ucieczki z domu. W ten oto sposób wraz z innymi dziewczynami wyrusza w pełną niebezpieczeństw i wrażeń przygodę. Gdy to sama Sage wykorzystując swój status swatki, zaczyna zdobywać informacje od kandydatów, którzy do niej przychodzą szpiegować i w ten sposób wyciągnąć z nich potrzebne informacje. Jednak sprawy się komplikują, gdy podczas jednej z misji spotyka księcia i wszystko wywraca się do góry nogami.

Książka Erin Beaty wywarła na mnie pozytywne wrażenie, zachowała swoja oryginalność i świeżość, jakiej brakowało mi w takich typu książkach, to jak się dowiadujemy o wielu sprawach, potrafiło nie raz zaskoczyć, a sama, będąc pod wieloma aspektami dobrze napisana, sprawia to, że jest to lektura, która na pewno bardzo przyjemnie się czyta. Okładka dodatkowo umila oko czytelnika i zdecydowanie pięknie prezentuję się na półce wraz z innymi.

stycznia 05, 2018

Kroniki Shannary

Kroniki Shannary
Kroniki Shannary
Wydawnictwo: Replika
Autor: Terry Brooks
Stron: Cz. 1 - 448, Cz.2 - 480, Cz.3 - 464



„Kroniki Shannary” przez ponad czterdzieści lat swojego istnienia zaskarbiły sobie miejsce w sercach wielu tysięcy ludzi, którzy pokochali tę serię za to, jaką jest. Na jej podstawie powstały gry, ponad dwadzieścia książek z tego cyklu, jak i nie dawno tak wydany serial na jego podstawie. Jednak od samego początku Kroniki budziły kontrowersje w licznej grupie odbiorców, gdyż widać w niej dużą inspirację dziełami Tolkiena. Czy wyszło to mu na dobre? Trzeba samemu do tego dojść, zobaczyć czy taki sposób przedstawienia historii z zaczerpniętymi pomysłami przypadnie nam do gustu.

Zacznijmy więc od samego początku, przed tym, jak zaczęli jeszcze się pojawiać ludzie, toczyła się zażarta walka pomiędzy dobrem a złem. Po długiej walce udało się pokonać zło, jednak przez swoją okrutną naturę nie mogło zostać absolutnie zniszczone. Z tego powodu powstało magiczne drzewo Ellcrys które elfy wraz ze swoimi sojusznikami stworzyli by chroniła cały świat. Jak długo stoi drzewo, zło nie ma prawa się odrodzić. Dzieje się coś niemożliwego, drzewo zaczyna powoli umierać, co przeraża strażników którzy je bronią, gdy nigdy ani jeden liść nie spadł, chociażby z niego. Teraz zaś stopniowo ich ubywa, a wraz z tym zło odradza się i staje się coraz silniejsze.

Jedyną osobą, jaka może pokonać Lorda Warlocka, jest pół elf Will Ohmsford, który jako jedyny potomek z rodu Shannary może unieść miecz, który zgładzi ponownie zło i zapędzi je znów, skąd przyszło. Czuwa nad nim Druid Allanon, mężczyzna, który posiada tajemną wiedzę. Musi ją przekazać chłopakowi, by ten mógł stać się silniejszy, co sprawia, że staje się również jego kompanem i nauczycielem.

Lecz nie jest to jedyne zmartwienie jakie czeka naszych bohaterów. Jak wyżej podałam, drzewo umiera, zaś nikt nie wie jak temu przeciwdziałać. Do czasu, gdy księżniczka Amberle nie dostaje wizji za pośrednictwem drzewa, które jednak nie wprost i nie zawsze czytelnie przekazuje jej informacje. Musi przebyć długą drogę z ziarnem do miejsca, gdzie znajduje się fontanna Krwawego Ognia, by później z nim powrócić i je znów zasadzić.

Przez wszystkie trzy tomy dzieje się wiele, jest wartka akcja i niebezpieczeństwo, jakie się czai na głównych bohaterów, by przeszkodzić im podczas podróży, która ma uratować cały świat. Prócz tego są i te spokojne momenty gdzie poznajemy nowe miejsca, lokacje, które są prześwietnie opisane i przedstawiają świat, który wydaje się coraz to bardziej, dzięki temu, ciekawszy. Same również postacie podczas swojej misji widać, że się zmieniają i nie są jednolite przez to, a nie kiedy mogą nas zaskoczyć. Co dla mnie samej jest na plus.

stycznia 04, 2018

Hygge po polsku

Hygge po polsku
Hygge po polsku
Wydawnictwo: Insignis
Autor: Iza Wojnowska
Stron: 224

„Hygge po polsku” zapewne osobie, której książka wpadnie po raz pierwszy w ręce, o takiej tematyce, zada sobie to pytanie „Co to jest w ogóle to hygge?”, w języku polskim nie ma to dokładnego tłumaczenia, jednakże oznacza to w naszym języku, odnalezienie szczęścia w drobnostkach. Najczęściej są to właśnie rzeczy, które nas odprężają, sprawiają, że cieszymy się spokojem panującym we wnętrzu. Sprawiają w ten sposób, że czujemy się dobrze i przepełnia nas radość. Każdy zapewne z nas ma wiec taka rzecz, która może nazwać „hyggowaniem” i pomaga mu odstawić życie pełne stresu i cieszyć się ta jedną rzeczą.

Iza Wojnowska przedstawia nam różnego rodzaju historie osób, które w swoim życiu doświadczyły hygge i potrafią je również dostrzegać. Znajdziemy więc tutaj dużo osób z naszego kraju, ale również poza niego. To gdy czytałam każdą następną historię, wywoływało we mnie wielkie pokłady radości, gdyż jest to w piękny sposób opisany. Potrafi jednak to zarówno nas uczyć w sposób prosty do odbioru z przekazem, który łatwo odczytać, jak i daje nam do zrozumienia, że my również powinniśmy zacząć odszukiwać w swoim życiu właśnie te chwile, które nas napełnia nową energią do życia i wypełnią nasze usta w radosnym grymasie.

Jest tu także w tym wszystkim zawarta informacja, że Polacy często nie potrafią tego dostrzegać i cieszyć się właśnie tymi małymi drobnostkami. Jak każdemu wiadomo, Polacy to pracowity naród, gdy czegoś chcemy, osiągniemy to za wszelką cenę. Jednak jakim czasami kosztem? Czy nerwy i stres, jaki przeżyjemy, będzie tego wart? Tu właśnie jest pokazane, że warto jednak czasami zarzucić ręczny i zrobić to, co kochamy. Jeśli kochacie czytać książki, usiądźcie i czytajcie ja, kochacie spędzać czas z innymi, co stoi na przeszkodzie, by to zrobić! 

Mam wielka nadzieje, że tak jak i mi, tak, i wam otworzy oczy na pewne sprawy, i pokaże, że trzeba doceniać to, co mamy, cieszyć się jak możemy i abyśmy mogli w tym świecie znaleźć skrawek miejsca, gdzie i to my będziemy mogli się cieszyć pełnią życia, robiąc to, co kochamy.
Copyright © 2016 Podróż do krainy książek , Blogger