Trylogia czasu
Autor: Kerstin Gier
Wydawnictwo: Media Rodzina
Strony: Cz.1 - 344, Cz.2 - 368, Cz.3 - 456
Gwendolyn jest niczym się niewyróżniającą szesnastoletnią
nastolatką, która jak wszyscy chodzi do szkoły, stara się uczyć, a także
posiada jak każdy z nas swoich przyjaciół. Jednak czy tak do końca jest, aby
jej życie dalej pozostanie zwyczajnym? Gwen posiada „gen”, który pozwala jej
się przemieszczać w czasie, jednak nie była na to przygotowana, nikt nigdy jej
nie szkolił w tym zakresie a co najgorsze, wszyscy, którzy by cokolwiek mogli
jej powiedzieć na ten temat, są strasznie tajemniczy, zaś także bardzo
dziwacznymi charakterami. Co najgorsze to nie ona miała odziedziczyć ten gen a
jej kuzynka! Która pewna tego, że to u niej ujawni się ten „talent”, była
szkolona do tego aż od małego dziecka, by się teraz dowiedzieć, że wszystko
legło w gruzach. Na domiar tego dziewczyna poznaje Gideona, aroganckiego,
pewnego przystojniaka, co właśnie sprawia, że mimo tak okropnego charakteru
uroda chłopaka nie pozwala dziewczynie się od niego oddalić, zaś on sam
niekiedy pojawiał się przelotnie w jej wizjach, gdy to niekontrolowanie
przemieszczała się w czasie i spanikowana nie wiedziała, co ma z tym zrobić.
Tak się rozpoczyna nasza historia o młodej Gwen, mimo że na
samym początku jest się trudno wgryźć w ową książkę przez podejście autorki do
tematu i niekiedy specyficznych niedociągnięć w sytuacjach czyta się ją
naprawdę interesująco, swoją przygodą niekiedy tylko udowadnia, że warto
przymrużyć, a nawet całkowicie przymknąć na te wady oko, by móc w pełni się
cieszyć ciekawą fabułą.
Przez trzy części towarzyszymy dziewczynie w jej przygodach,
które może i nie zwalają z nóg jednakże całość (Czyli trzy tomy), sprawiają, że
jest to pozycja, od której jest ciężko się oderwać aż do samego końca, gdy się
ją czyta. Po prostu chce się dokończyć tę historię i zobaczyć jak losy się
potoczyły i co takiego może się w takiej książce wydarzyć.
Jedyne co mnie też przygniotło trochę w książce, to zbyt
mocno rozbudowany wątek miłosny zaprezentowany w drugiej odsłonie trylogii,
gdzie to bohaterka wręcz aż zanadto przejmowała się, gdy coś złego się między
nimi działo czy nawet chłodno na nią spojrzał. Był swojego rodzaju przerost,
nad którego treścią nie potrafiłam przegryźć aż do końca owej części.
Jednakże tak jak wspomniałam wcześniej i tutaj znów o tym
napomnę, że pomimo takich wad, jest to ciekawa książka, a akcja połączona z
podróżą w czasie i tym, że jest strażniczką czasu, której zadaniem jest
chronić, by bieg wydarzeń był zachowany, jak go historia napisała, sprawia, że
jest to jeden z największych powodów, aby sięgnąć i nie oderwać się w połowie
od lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz