Player one
Autor: Ernest Cline
Wydawnictwo: Feeria Young
Strony: 504
Wszyscy od wielu lat próbują
odnaleźć ten „święty Graal”, który przyczyni się do ich lepszego żywotu, jednak
nikomu się jeszcze to nie udało, a jedyna podpowiedzią jest to, że wskazówki,
które mają doprowadzić do skarbu, są na bazie kultury z XX wieku. Tak się
składa, że Wade odnajduje jako pierwszy ze wszystkich wskazówkę, która prowadzi
do rozwiązania. Jednak szybko się okazuje, że poza światem wirtualnym cała
akcja również się będzie toczyć w rzeczywistości, a samemu chłopakowi grozi
niebezpieczeństwo, jednak to go nie powstrzymuje, by rozwikłać do końca
tajemnice.
Po przeczytaniu książki
miałam bardzo pozytywne odczucia, dobrze napisana, bez większego koloryzowania,
a język i styl, jakim się posługiwał autor, przyczynił się, że chłonęłam każdą
stronę z wielką ciekawością, nie mogąc, że mnie, osobę, która nie przepada za
tym gatunkiem, zaciekawi to do reszty. Pościg ku wygranej, przedstawionej
formie spodobał mi się i przyczynił również do szybkiego przeczytania dzieła
mężczyzny.
Możemy w nim również znaleźć
wiele odniesień do lat 80-ątych, jak również do gier, filmów oraz muzyki, co
dla starszych odbiorców, którzy urodzili się w tamtych czasach, będzie również
wielkim smaczkiem, przypominając sobie takie dzieła, gdzie ja sama z
ciekawością je odnajdywałam i sprawdzałam, jeśli czegoś nie wiedziałam. Sama
akcja jest prowadzona jak w filmach przygodowych, co tylko nakręca do śledzenia
fabuły mimo wszystko znanemu przez to schematowi.
Jednak nie zabiera to urokowi
całej książce, która będąc w tak solidny sposób napisana, tylko przyciągnie
wielu odbiorców, co zapewne się stanie po filmie na podstawie książki, będąc
sama ciekaw, jak na tle lektury wyszedł. Zaś ja wam sama polecam wpierw sięgnąć
po przedstawioną pozycje i przekonania się, że jest to kawałek dobrej
literatury, mając nadzieje, że spodoba wam się ona tak jak mi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz